Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda (2007)
Zgoda – krytyka ten film pokochała, trafił na listy Top 10 praktycznie każdego, kto się liczy, zebrał parę kilo nagród i... zniknął. A powinien być wymieniany jednym tchem z „Bez przebaczenia”. Znakomite, stylizowane na stare fotografie zdjęcia Rogera Deakinsa budują atmosferę, jak wyraził się Roger Ebert, „erotycznego tańca śmierci” pomiędzy słynnym bandytą a jego zabójcą.
Brak tu ciągłych strzelanin i napaści na dyliżanse, ale za to Andrew Dominik podjął się swoistej analizy fenomenu... celebrytyzmu. I to jak.