''’Zazdrość i medycyna''
Po raz ostatni Ewa Krzyżewska pojawiła się na ekranie w filmie „Zazdrość i medycyna” z 1973 roku, w reżyserii Janusza Majewskiego.
- Należała do tych aktorek, o których sile oddziaływania decydował już sam wygląd. Niebywale fotogeniczna, miała w sobie to "coś", co przykuwało wzrok. Otoczona była nimbem tajemniczości, a przy tym niezwykle introwertyczna, niechętna do zwierzeń - wspomina reżyser w wywiadzie dla „Wprost”.
- Ona strasznie się wstydziła – wspominał po latach na łamach „Gazety Wyborczej” jej filmowy partner, Andrzej Łapicki. - Miałem z nią taką scenę w "Zazdrości i medycynie". Na początku lat 70. Janusz Majewski wymyślił, że ona idzie od kamery na mnie naga. Widz widzi jej plecy i pupę, a ja to, co z przodu. Siedzę w krawacie i na nią patrzę. Wszystkich zbędnych wyrzucono z planu. Klaps. Idzie. Patrzę i nie mogę grać, bo ona ma wszystkie krytyczne miejsca pozaklejane plastrami! Długo ją namawialiśmy, żeby to odkleiła, a ona długo tłumaczyła, że ma zazdrosnego męża.