Tresura na planie
Trymer, Atak i Spik musiały słuchać poleceń, dlatego były tresowane podczas kręcenia zdjęć. Ich treningiem zajmowały się dwie osoby - najpierw robił to były milicjant, później zastąpił go pułkownik Franciszek Szydełko, który zakończył pracę z owczarkami dopiero wraz z ostatnim klapsem. Co ciekawe, Szydełko przez kilkadziesiąt lat zajmował się tresurą zwierząt na wielu różnych planach filmowych. To on czuwał nad zwierzęcymi aktorami, ucząc ich i dbając o ich bezpieczeństwo. Działał jako treser setek zwierząt, także tych najbardziej znanych. Trenował Szarika, ale też Cywila z "Przygód psa Cywila", Sabę z "W pustyni i w puszczy", a nawet... świnię z "Nie ma mocnych".
Niestety, czasem interakcje między ludźmi a zwierzęcymi aktorami są nie do przeskoczenia nawet mimo długiego treningu. W trakcie kręcenia "Pancernych" okazało się, że tresura nie pomaga w kontaktach między Trymerem a Gajosem.
- Trymer nie darzył sympatią swojego serialowego pana. W odcinku, w którym załoga leży w szpitalu, Szarik liże rękę swojego pana. To zostało sfilmowane w ten sposób, że dłoń Janusza Gajosa została po prostu posmarowana koglem-moglem - wyjawił Marek Łazarz, prezes Stowarzyszenia "Klub Pancernych". Trymer najbardziej lubił Wiesława Gołasa, który wcielał się w Czereśniaka.
Przed laty odszedł też Trymer. Jednak pamięć o nim jako o Szariku nie umarła. Ulubieniec widzów został wypchany i jest obecnie ozdobą jednostki szkolenia psów policyjnych w Sułkowicach.
Warto przypomnieć, że w książkowym oryginale, powieści Janusza Przymanowskiego, Szarik nie był owczarkiem niemieckim, a synem łajki syberyjskiej.