Niebezpieczne sytuacje na planie
Wygląda na to, że podczas pracy nad serialem nie było mowy o taryfie ulgowej. Niektórzy wiele ryzykowali, stojąc twarzą w twarz z ogniem. By nie doszło do tragedii, nad wszystkim czuwała jednak profesjonalna straż pożarna.
- Jak jest ogień, to jest też niebezpiecznie. Przecież my dla potrzeb serialu wzniecaliśmy pożary w domach, gdzie mieszkają ludzie. Paliliśmy pustostany, w których operatorzy kamer i ich asystenci zakładali strażackie uniformy i sprzęt z tlenem, a aktorzy biegali w samych koszulach. Czasem było strasznie gorąco, a operatorzy ocierali się o ogień. Dzieci grające w serialu wchodziły do szaf i komórek, wokół których się paliło. Miały do nas głębokie zaufanie... - wyznał na łamach "Faktu" reżyser, Maciej Dejczer.