Kasia Sobczyk latami nie widziała się z synem
- Czemu nie wracam? Mam wieczną rozterkę. W kraju są starzy rodzice, syn. Ale chcę wrócić z twarzą, z jakimś dorobkiem, nie mogę wciąż śpiewać tych samych starych piosenek, które starzeją się razem ze mną. Dotąd nie osiągnęłam tego, co mogłabym osiągnąć. Wierzę w sukces, gdyby tylko mieć sponsora - przekonywała.
Tymczasem sukces nie nadchodził. - Trzeba dobijać się, żeby zaśpiewać w tych kilku klubach - mówiła otwarcie. - Śpiewam od przypadku do przypadku. Czasami jadę do Filadelfii. Śpiewam dla tamtejszej Polonii za 500 dolarów. Nie jestem bogaczką, żyję z dnia na dzień i czekam na propozycje. Jestem wierna sobie, mojemu stylowi, nie chcę być popularna za wszelką cenę. Nie opłakujcie zatem zmarnowanego talentu Kasi Sobczyk, ja żyję, ja śpiewam i cieszę się każdym dniem.
Za marzenia zapłaciła wysoką cenę. Jedynego syna Sergiusza nie widziała przez ponad 20 lat.