Tylko 6 par walczyło o uznanie widzów
Za nami kolejne emocje związane z "Tańcem z gwiazdami". Już tylko sześć par pozostało w programie i stanęło przed nie lada wyzwaniem. Każda z nich musiała zaprezentować się w dwóch tańcach (latynoamerykańskim i standardowym) do jednego utworu. Tak skomplikowane zadanie wiązało się z częstymi zmianami rytmu, różnorodnością kroków i trudnością z oddaniem odpowiedniego klimatu. Kto nie poradził sobie z prawdziwym tanecznym egzaminem, a kto mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Jako pierwsi na parkiecie pojawili się Klaudia Halejcio i Tomasz Barański. Brawurowo udało im się wykonać ogniste tango i mocne pasodoble. Nie zabrakło efektownych podnoszeń i figur. Na szczęście tym razem obyło się bez wpadek. W rezultacie para zgarnęła aż 38 punktów.
- Podobało mi się zróżnicowanie rytmiczne. Brawo! - pochwalił Michał Malitowski.
- Zaczęliście jak w filmie Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło - wtórowała Iwona Pavlović.
Kolejnym uczestnikiem był Piotr Gruszka. U boku Niny Tyrki zatańczył foxtrota oraz rumbę do piosenki "I'm Never Gonna Dance Again". Niestety, to zadanie nieco przerosło siatkarza.
- Gdzie ta rumba, bo coś mi się schowała? W ogóle nie było praktycznie ani jednego kroku rumby! - grzmiała Pavlović.
- Piotr jest poza konkurencją, bo jest prawdziwą gwiazdą, bo mierzy się z tańcem od zupełnych podstaw - sprzeciwił się Malitowski.
W dobry humor mogła wprawić jurorów jedynie Joanna Moro. Razem z Rafałem Maserakiem pokazali, że drzemie w nich wyjątkowy talent. Sposób, w jaki połączyli radosną cha-chę i zmysłowe tango zasługiwało na najwyższe noty.
- Jestem zaszokowana i ledwo trzymam szczękę, ponieważ tango argentyńskie było perfekcyjne. Miałaś wielką kontrolę nad swoim ciałem. Michał, jeżeli ty dajesz 10 dla Piotra Gruszki, to ja proszę o 20 dla Joanny Moro! Bądźmy sprawiedliwi! - oburzyła się Pavlović.
Buzujące w jurorach emocje ostudził występ Jacka Rozenka i Magdaleny Soszyńskiej-Michno. Pamiętając ich uwodzicielską rumbę z poprzedniego odcinka, trudno było wyobrazić sobie coś równie zachwycającego. Niestety, obawy zarówno widzów jak i jurorów szybko się potwierdziły. Tym razem parze nie udało się połączyć rumby z tangiem. W rezultacie zdobyli jedynie 32 punkty. Nie pomógł nawet pocałunek Rozenka z Michno wieńczący występ.
- Było elegancko, ale nudno. Jestem rozczarowany monotonią - stwierdził Malitowski.
- Bardzo poprawiłeś tango. Było klimatycznie. Jakaś chemia między wami jest - powiedziała Pavlović.
W końcu przyszedł czas na zaprezentowanie zdolności Anety Zając. Co ciekawe, aby wiarygodnie wypaść w cha-chy i obudzić w sobie seksowną kocicę, aktorka wzięła kilka lekcji... tańca na rurze. Krótki kurs wystarczył, aby w duecie ze Stefano Terrazzino zgarnęła aż 35 punktów. Jurorzy nie szczędzili pochwał.
- Pięknie trzymałaś ramę w foxtrocie. I ta łabędzia szyja! Brawo! - rozpływała się Pavlović.
- Cha-cha była dla mnie bardzo dziwna, ale perfekcyjnie wykonana - ocenił Grabowski.
Jako ostatni na parkiecie pojawił się ulubieniec nastolatek, czyli Dawid Kwiatkowski. Razem z Janją Lesar pokazali, jak należy wykonać perfekcyjną sambę i quickstepa.
- Jak twoje bioderka wielkości moich piąsteczek i dupcia jak orzeszek mogą się tak cudownie ruszać?! - nie dowierzała Pavlović.
Nic dziwnego, że wokalista bez problemu stanął na najwyższym podium wraz z Joanną Moro. A kto musiał pożegnać się z dalszą rywalizacją? W tym tygodniu najgorzej poradził sobie Jacek Rozenek i to on odpadł z programu.
- Prywatnie się tyle nie całowałem, co tutaj na parkiecie! - podsumował swój udział aktor.
AR/AOS