Tragiczny splot wypadków
Do wszystkiego, co przynosi jej los, podchodziła z pokorą. Życie jej nie oszczędzało, dokładając jedynie coraz to nowych zmartwień. Kiedy była na III roku studiów, zmarł jej ojciec, a później bardzo ciężko zachorowała matka.
- Dopóki nie zaczęła się straszna choroba, przyjeżdżała na moje spektakle, cieszyła się mną, nigdy mnie nie zawiodła. Nawet w ostatnich chwilach swojego życia, kiedy leżała w szpitalu, ja – kretynka – jeździłam na spektakle do Warszawy, bo teatr przecież musi grać… Nie dla pieniędzy. Więcej ich wydawałam na nocne taksówki, aby po spektaklu wrócić do mamy do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim – przyznała w wywiadzie dla "Faktu".
To jednak był dopiero początek najgorszego.