Uważała siebie za średnią aktorkę
Do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie szła bez większego przekonania. Nie miała jeszcze jasnego planu na przyszłość. Egzaminy zdała śpiewająco jako jedna z najlepszych kandydatek. Wydawało się, że znalazła swoje miejsce.
- W szkole okazało się, że nie jestem pierwsza, że jestem dość słaba i praktycznie studia nie były pasmem jakichś większych moich sukcesów. (...) mój rok był rokiem szczególnym, ponieważ były na nim Krysia Janda, Joanna Szczepkowska, Ewa Ziętek, Sławomira Łozińska, Basia Winiarska - kobiety wyjątkowo ambitne - wspominała w wywiadzie dla Programu III Polskiego Radia.
Trudno było się wybić na tle tak znakomitych artystek. Gabriela miała zresztą wówczas inne priorytety.
- Ze szkoły wyniosłam niewiele, może poza takim wstrętem do tego wszystkiego, co jest konkursem nieustającym. Zresztą zostało mi to do dziś, że staram się nie ścigać z nikim, tylko ze sobą. (...) Myślę, że nikogo z profesorów specjalnie nie zafascynowałam. O mnie opinia taka była, że jestem dość konwencjonalną aktorką czy młodą dziewczyną.