Popek zrugana za brak wiedzy
"Strasznie żenujący poziom 'rozmowy' na antenie... współczuję prowadzącym takich gości jak pan, który nikogo nie chciał dopuścić do głosu. Nie dało się tego oglądać..."- zauważa jedna z telewidzek.
"Wygońcie tego faceta ze studia. Wczoraj u Lisa nie dał nikomu dojść do słowa, a dzisiaj u was. Chyba nie na tym polega dyskusja" - pisze kto inny.
Dostało się też Annie Popek, która zdaniem widzów, skompromitowała się brakiem elementarnej wiedzy i przygotowania do tematu.
"Na antenie publicznej stacji telewizyjnej TVP2, w 'Pytaniu na śniadanie', prowadząca ANNA POPEK mówi: 'Tabletka po, czyli służąca do usunięcia ewentualnej ciąży'. Jak jej dziś nie usuną z pracy, rozpocznę pikietę na Woroniczna. Jak można zaczynać dyskusję od fałszywego stwierdzenia?" - wytyka dziennikarce internautka. I nie ona jedna.
"Antykoncepcja awaryjna nie jest stosowana po to, aby 'ewentualnie usunąć ciążę'. Szanowna pani, takie bajdurzenia to sobie proszę zostawić dla siebie lub innych sobie podobnych dyletantów, a nie do publicznej tv! Wstyd, że dorosła kobieta nie zna podstaw biologii, ale jeszcze większy wstyd, że coś takiego się w ogóle pozwala mówić na antenie. Niestety, TVP dając program tak niedouczonej kobiecie obraża inteligencję swoich widzów, jakby mało było, że się zaprasza Terlikowskiego, który w ogóle nie wiem, jako kto chodzi do telewizji, bo ten to już nie posiada kompetencji w ogóle w żadnej dziedzinie" - ubolewa inny telewidz.
Jeśli nie widzieliście tego odcinka, odsyłamy was do oficjalnej strony śniadaniowego programu TVP2. Poszukajcie materiału zatytułowanego Antykoncepcja awaryjna.
KM/AOS