Strzelał do prezydenta... z miłości
O niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą sława, przekonała się też Jodie Foster. Na początku lat 80. światem wstrząsnęła sprawa Johna Hinckleya Jr., który w Waszyngtonie strzelił kilka razy do ówczesnego prezydenta stanów Zjednoczonych, Ronalda Reagana.
Zamachowiec twierdził, że swoimi działaniami chciał zwrócić uwagę Jodie Foster, w której był obsesyjnie zakochany. Wcześniej zasypywał swoją wybrankę listami miłosnymi, jednak ponieważ aktorka nie odwzajemniała jego uczucia, wreszcie zdecydował, że pozbawi ją życia, a później sam popełni samobójstwo.
Hinckleya złapano i osadzono w szpitalu psychiatrycznym.