Co ją tak martwi?
Choć na premierę filmu "Drużyna" przybyło wielu gości, to największą uwagę przykuwała tylko jedna osoba. I nie dlatego, że była jedną z nielicznych gwiazd, która pojawiła się na uroczystej projekcji. Karolina Szostak, bo o niej mowa, po raz kolejny przyćmiła pozostałych uczestników imprezy. A to wszystko za sprawą wyglądu.
W ostatnim czasie ulubionym kolorem prezenterki Polsatu jest bez wątpienia czerń. Jeszcze do niedawna wybierała ją, ponieważ optycznie wyszczuplała sylwetkę. Dziś podkreśla jej nową, ciężko wypracowaną figurę. Już na pierwszy rzut oka widać, że Szostak na dobre pożegnała się z krągłościami. Jak to zrobiła? Tak jak w przypadku wielu gwiazd, impulsem do porzucenia dotychczasowego stylu życia i odżywiania, był udział w "Tańcu z gwiazdami". To właśnie na parkiecie udało jej się zrzucić pierwsze kilogramy. Zachwycona efektami Szostak postanowiła przejść na specjalnie opracowaną restrykcyjną dietę.
- Jem pięć specjalnie dla mnie dobranych posiłków. W sumie 1000 kalorii dziennie. To dla mnie przełom w odżywianiu. Kurier przywozi mi pięć dań na cały dzień. Ze względu na pracę śniadanie jem zazwyczaj już o piątej rano. Mieszkam sama, więc to dla mnie dobre rozwiązanie. Teraz oprócz światła nie mam nic w lodówce - przyznała w jednym z wywiadów.
Jednak uspokajamy: wszyscy fani Karoliny mogą spać spokojnie. Prezenterka nie zamierza dążyć do wymiarów zawodowych modelek.
- Lubię kształtne kobiety. Moim celem nie jest rozmiar zero. To, co teraz dzieje się z moim ciałem, po prostu bardzo mi odpowiada - zapewniła.
Podczas premiery filmu uwagę przyciągała jednak nie tylko jej nowa figura. Gdzie się podział charakterystyczny uśmiech dziennikarki? Już dawno nie widzieliśmy jej tak przygnębionej i poważnej. Czyżby ciągłe pilnowanie wagi dało jej w kość?