Piractwo trwa w najlepsze
„Wredny, obrzydliwy, antysocjalistyczny i najbardziej antypolski film, jaki kiedykolwiek nakręcono”* trafił do sejfu na 7 lat. Nikt, poza najbliższymi współpracownikami, nie wiedział, że Bugajski *ma kopię.
Pocztą pantoflową w Warszawie rozeszła się wieść o „Przesłuchaniu”. Dzięki pomocy przyjaciół, twórcy udało się przegrać film z kasety U-matic na VHS. Ruszyła lawina. Powstały kasety-matki, z których zgrywano kolejne kopie. Warto dodać, że tuż pod nosem samego gen. Jaruzelskiego, kilka bloków od jego mieszkania.
„Przesłuchanie” stało się pierwszym i najprawdopodobniej najbardziej „piraconym” filmem lat 80. w Polsce. Po całym kraju krążyły kopie przegrywane na własną rękę kątem po domach. Skutkiem tego była coraz gorsza jakość obrazu i dźwięku.
- „Przesłuchanie” to film kolorowy? Bo ja widziałem czarno-biały - tak Bugajski wspomina reakcje zdziwionych ludzi.
Skala, na jaką rozpowszechniał się film, tak bardzo niepokoiła władzę, że zarządzono nawet wzmożenie kontroli na granicach i rewizje wyjeżdżających z Polski obywateli.