Oszczędzanie na aktorach?
Jednak w nowej produkcji nie pojawią się żadni znani aktorzy. Czy w dzisiejszych czasach serial, w którym grają sami debiutanci ma jakąkolwiek szanse na powodzenie? Juliusz Braun jest optymistą.
- Jestem przekonany, że "Wszystko przed nami" będzie wielkim sukcesem – zapewniał podczas konferencji prezes TVP.
Skąd decyzja o zatrudnieniu mało znanych aktorów w nowej produkcji? Sprawę wyjaśnia w jednym z wywiadów producentka telenoweli:
- To serial dla aspirującej, młodej widowni i opowiadający o takich bohaterach. Aktorzy są mało znani, bo staraliśmy się postawić na nowe gwiazdy. Casting trwał bardzo długo – stwierdza Ilona Łepkowska.
Trudno uwierzyć w takie tłumaczenie, kiedy kryzys stacji telewizyjnych widać gołym okiem, a praktyka zatrudniania przez producentów uzdolnionych, a przede wszystkim tanich amatorów, stała się powszechna.
Nie jest tajemnicą, że za grę w serialu profesjonaliście trzeba zapłacić najmniej 15 tys. zł za jeden dzień zdjęciowy. Znane i lubiane nazwiska gwarantują jednak większa oglądalność. Obsadzenie mniej znanego aktora lub debiutanta jest ryzykowane, ale o wiele tańsze.