Marcin Dorociński
Marcin Dorociński, którego widzowie mogli podziwiać ostatnio w serialu "Głęboka woda", o mały włos nie zostałby aktorem, a poszedł w ślady ojca...
- Tata był kowalem. Harował, żebyśmy mieli za co żyć. Nie miał czasu się nami zajmować. Od starszych braci dzieliła mnie zbyt duża różnica wieku, siedem i osiem lat, bym miał okazję im się przypatrywać. Moim bohaterem był pewien kolega. Gdy w przedszkolu chodziłem do maluchów, on był w starszakach. Kiedy dorosłem do starszaków, on przeniósł się do szkoły. To był gość! Jako pierwszy z Kłudzienka dostał się do szkoły aktorskiej. A dziś jesteśmy w tym samym teatrze - wspominał na łamach "Galii" Dorociński.
Jak twierdzi, o szkole aktorskiej zaczął myśleć pod koniec nauki w technikum w Grodzisku Mazowieckim, gdzie brał udział w akademiach szkolnych. Na szczęście ojciec aktora uznał, że Marcin nie nadaje się, by podkuwać konie i pozwolił synowi zdawać egzaminy do szkoły teatralnej.
Nim dyplomowany technik obróbki skrawania został aktorem, pracował jako kelner oraz bramkarz jednego z modnych warszawskich klubów.