Trwa ładowanie...

Nieznajomi wzięli ślub na wizji. Akt desperacji czy parcie na szkło?

"Ślub od pierwszego wejrzenia" to absolutny hit. "Masz 30 lat i nie masz ślubu? Jesteś gorszy niż inni".

Nieznajomi wzięli ślub na wizji. Akt desperacji czy parcie na szkło?Źródło: facebook.com
d3lsblg
d3lsblg

Program "Ślub od pierwszego wejrzenia" jest absolutnym hitem stacji TVN. I to z pewnością nie z powodu wartościowych treści. Wielu osobom trudno jest uwierzyć, że uczestnicy show podejmują jedną z najważniejszych decyzji swojego życia na wizji, w dodatku nie znając osoby, której powiedzą "tak".

Jak to jest możliwe, że atrakcyjna, młoda dziewczyna zgłasza się do "Ślubu od pierwszego wejrzenia", choć z powodzeniem znalazłaby partnera w realu? Ciężko uwierzyć w to, że Anita, która ostatnio wzięła ślub z nieznajomym Adrianem, nie ma powodzenia u płci przeciwnej i musiała pojawić się w telewizji, aby znaleźć męża. Akt desperacji czy parcie na szkło?

Ludzie w pewnym wieku, z bagażem traumatycznych doświadczeń, wdowcy, rozwodnicy rzeczywiście mogą mieć problem z zaufaniem drugiej osobie i szukaniem miłości w realnym życiu. Ale młodzi, piękni, wykształceni, nieustannie podróżujący i mający tysiące okazji do poznania nowych osób?

Śmiem przypuszczać, że to właśnie chęć zaistnienia w świadomości Polaków sprawia, że młodzi ludzie tak chętnie ośmieszają się w telewizji. Brać ślub z nieznajomym na podstawie obserwacji i sugestii innych wydaje się bezsensową i lekkomyślną decyzją. Nie widzę innego wytłumaczenia jak ogromne parcie na szkło.

d3lsblg

Jako kobieta nie wyobrażam sobie pójść do programu oglądanego przez miliony Polaków, wystroić się w białą suknię, pokazywać rodzinę przed kamerami i wypowiadać słowa przysięgi na oczach całej Polski. W dodatku do nieznajomego mężczyzny. Przecież w życiu nie chodzi o to, aby wziąć ślub i założyć rodzinę z kimkolwiek, byle szybko. W każdej relacji ważne jest to, aby się poznać, zrozumieć, dotrzeć. TVN niestety zakrzywia rzeczywistość. "Masz 30 lat, ale nie jesteś mężem/żoną, nie masz dzieci? Na pewno coś z tobą jest nie tak". Wydźwięk show jest dość przykry: jeśli nie zawarłeś związku małżeńskiego to jesteś gorszy niż ci, którzy wzięli ślub.

Przerażające jest jednak to, że zgłoszenia do programu wciąż napływają i coraz więcej młodych ludzi chce zabłysnąć na szklanym ekranie. W dobie Tindera, portali społecznościowych i randek w ciemno nie wydaje mi się, aby to były akty desperacji, a żądza sławy. Fakt jest taki, że uczestnicy "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wyrastają na pseudocelebrytów, którzy opowiadają w wywiadach o kryzysach w swojej relacji (to jest aż tak dziwne w przypadku, kiedy bierze się ślub po kilku minutach znajomości?) albo zapraszają media na imprezę rozwodową.

Ania z poprzedniej edycji poślubiła Grzegorza, choć już w programie można było zauważyć, że nie dogadują się ze sobą. Jeszcze kilka miesięcy po zakończeniu show, kobieta użalała się na małżeństwo z mężczyzną dobranym przez "ekspertów", potem chwaliła się zdjęciami z imprezy rozwodowej w otoczeniu przyjaciół. Ani przez chwilę nie wyglądało to na coś poważnego.

W ostatnim odcinku na ślub zdecydowali się Anita i Adrian. Oboje młodzi, wykształceni, dobrze wyglądający, z potencjałem na miłość w realnym życiu. Po co im odstawianie cyrków w telewizji? Wytłumaczenie jest chyba tylko jedno.

ZOBACZ TAKŻE: Montażyści "Ślubu od pierwszego wejrzenia" powinni się ocknąć?

d3lsblg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3lsblg