''To niebezpieczne dzieło''
Już w 1960 roku telewizja ARD wyświetliła pięcioodcinkowy serial "Na zielonej plaży nad Szprewą". Jego tematem była podkoloryzowana "Operacja Barbarossa", czyli napaść na Związek Radziecki, której prawdziwym celem było zniszczenie narodów słowiańskich i europejskich Żydów. Rozgrywający się powoli, a przez to staranniejszy, film był w rzeczywistości arcydziełem. Miał odwagę zaledwie 15 lat po wojnie przedstawić haniebne czyny pokolenia Niemców, które zapuszczało właśnie korzenie w Republice Federalnej.
Dzisiaj, prawie 70 lat po zakończeniu wojny, większość sprawców, zwolenników nazizmu i tych, którzy odwracali wzrok na jego zbrodnie, nie żyje. "Nasze matki, nasi ojcowie" opowiada o wojennych przeżyciach piątki przyjaciół z Berlina (jeden z nich jest Żydem). Robi to w krzykliwej konwencji gry wideo typu "Call of Duty", być może po to, by trafić do młodych widzów. Czyli mniej więcej tak, jakby pod obrazy z obozu koncentracyjnego w Auschwitz podłożono muzykę Coldplay, żeby wzbudzić zainteresowanie młodzieży. Już to założenie filmu uważam za chore.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
[
]( http://www.fakt.pl )