Monika Olejnik i bostońska wpadka na Facebooku
Monika Olejnik w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy zaliczyła kilka wpadek. Parę razy przejęzyczyła się na antenie swojego programu w radiu i telewizji. Chociażby podczas rozmowy z Bronisławem Komorowskim, gdy użyła sformułowania "zamach w smoleńsku" zamiast katastrofa, co wielu nazwało freudowską pomyłką lub gdy pozwoliła sobie na drobny nietakt, witając w Radiu Zet posłów i posłankę Grodzką słowami "dzień dobry panom". Największym echem odbił się jednak kontrowersyjny wpis dziennikarki na Facebooku po zamachu terrorystycznym w Bostonie. Komentarz "Dwa wybuchy - w Bostonie, a nie w Smoleńsku" większość z internautów uznała za wyjątkowo niesmaczny żart i gafę dziennikarki. Choć chwilę po niefortunnym komentarzu Olejnik starała się uściślić, co dokładnie miała na myśli, jej tłumaczenia nie zostały dobrze przyjęte. Poniższy wpis przyniósł skutek odwrotny od zamierzonego i jeszcze bardziej rozjuszył internautów.
"Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po 'Kropce' z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To, co wydarzyło się w USA, jest straszne".