Dlaczego zniknęła z ekranów?
Początkowy szok i niedowierzanie szybko zmieniły się w chęć walki.
- Razem z innymi rodzicami organizowaliśmy się w potrzebie. Czasem chodziło tylko o to, by móc wyrzucić z siebie niepokój, porozmawiać, poradzić się innych. Samoistnie tworzyliśmy grupę wsparcia. Zawsze czułam, że to nie są "cudze sprawy". Dostrzegałam, że inne osoby są w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo, na przykład, muszą dojeżdżać na leczenie 500 kilometrów. Bywało, że wychodziłam ze szpitala i kupowałam im najpotrzebniejsze rzeczy, ale ile można pomagać na własną rękę? - kontynuowała w dalszej części wywiadu.