Piękna aktorka oszpeciła się na własne życzenie!
Lisa Rinna zyskała popularność pod koniec lat 90. dzięki roli w serialu *"Melrose Place". Po zakończeniu realizacji produkcji bardziej niż zdobywaniem kolejnych zawodowych propozycji, przejmowała się walką z upływającym czasem. Telewizyjna piękność nie stroniła od zabiegów, które z czasem zrobiły z jej twarzy maskę. Chociaż aktorka słynęła z ponętnych i dużych ust, zdecydowała się na wszczepienie w nie implantów. Szybko okazało się, że nie był to dobry pomysł. Na wargach zaczęły pojawiać się bolesne blizny. Gwiazda zdecydowała się więc usunąć silikon, lecz było już za późno. Jej twarz nadal wyglądała nienaturalnie. Rinna zdaje sobie sprawę, że oszpeciła się na własne życzenie. - Wyglądam jak dziwoląg, bo przesadziłam z operacjami plastycznymi. Ostatnio sprawiłam sobie nowe policzki i to była jedna z największych pomyłek mojego życia. Zdecydowałam się na zabieg, bo wszystkie koleżanki to robiły. Po tym przykrym doświadczeniu zraziłam
się nieco do operacji. Ale nadal kocham botox i kolagen. Nigdy z nich nie zrezygnuję - mówiła jakiś czas temu w jednym z wywiadów. Zobaczcie, jak zmieniała się serialowa gwiazda, która w tym roku świętuje 50. urodziny! KJ/AOS*