''Do dzisiaj płacę za to cenę''
Niestety, wkrótce ta dobra passa miała się skończyć.
- Pierwsza opera mydlana się skończyła, a ja dostałam rolę w pierwszym prywatnym przedstawieniu, wielkim hicie, „Prostytutki” śp. Żeńki Priwieziencewa. Chyba za to wyleciałam z Teatru Powszechnego. I zamiast szukać sobie pracy w innym teatrze, obraziłam się na świat, załatwiłam sobie stypendium i pojechałam do Wiednia - wspomina Klubowicz.
- I nagle okazało się, że nie ma dla mnie miejsca w kraju. Do dzisiaj płacę za to cenę, dlatego nie wyjeżdżam z Polski na dłużej niż na urlop – opowiadała w Super Expressie.