Cieszy się z tego, co ma
Choć aktorka nie ukrywa, że duża rodzina jest powodem do dumy i czymś zupełnie naturalnym, z żalem wyznała również, że niektórzy nie potrafią zrozumieć jej decyzji.
- W naszym kraju rodzina wielodzietna uważana jest za patologię... Kiedy jeszcze czytywałam opinie internautów na swój temat, nie mogłam uwierzyć, ile osób wyzywało mnie od dzieciorobów czy rodzących krów. Byłam w szoku, że niektórzy ludzie, nie znając mnie, nic o mnie nie wiedząc, potrafią mnie tak boleśnie i podle obrażać. Potem doszłam do wniosku, że trzeba mieć bardzo brzydki pejzaż wewnętrzny, żeby wyrażać słowa takiej bezinteresownej pogardy - mówiła w rozmowie ze zwierciadlo.pl.
- Gdybym nie miałabym pięciorga dzieci, nie miałabym życiowej mobilizacji. Uważam, że jestem świetną menedżerką! Liczna rodzina jest jak firma, w której trzeba wszystko zorganizować. (...) Dzieci utrzymują człowieka w ciągłym ruchu. Nie narzekam jednak, absolutnie nie, bo to lubię i tego potrzebuję. Nigdy również nie miałam żalu do dzieci, że pochłaniały moją energię, że straciłam figurę, czas, że poświęcałam im całą uwagę! Bycie mamą takiej gromadki nie jest dla mnie poświęceniem. Jedyny minus, że dzieciaki z domu wybywają. Ale taka kolej rzeczy - podsumowała w "Claudii".
Mimo że aktorka nie może pochwalić się statuetką Oscara na półce, nie narzeka. Ma najważniejszą nagrodę: rodzinę.