Nie buntuje się pani przeciwko temu, że nagły wzrost zainteresowania panią spowodowała informacja, że pojawi się pani w serialu "M jak Miłość"?
- Nie ma się co buntować. Nie każdy chodzi do kina, nie każdy ma szansę bywać w teatrze, a telewizja jest wszędzie. Nic nie daje takiej popularności jak pojawienie się na małym ekranie. Kiedyś aktorzy mówili o serialach z ironią, dzisiaj chętnie w nich grają. To jest nasza praca.