Felieton Bartosza Żurawieckiego
A zarazem potem należy zaaplikować szanownym krewnym filmy Alejandra Jodorowsky’ego, bardzo pieczołowicie wydane właśnie w czteropłytowym boksie. Zwłaszcza Święta góra to – chociażby ze względu na tytuł – rzecz idealnie trafiająca w sam środek wigilijnego stołu. Natomiast dzieło zatytułowane „Fando i Lis” ordynuję zamiast pasterki, bo w filmie tym również spożywają ciało i krew.