Różalski jest poganinem
- Najlepsza definicja Marcina Różalskiego, jaka do mnie dotarła, to dobry człowiek w złym opakowaniu - zaczął Wojewódzki. Ten odpowiedział mu, że definicja dobra i zła zależy od tego, jak patrzymy na różne sytuacje. Następnie zaś wyznał, że… jest poganinem.
- Kiedyś ludzie wierzyli w żywioły, a nie w wyimaginowanego pana z brodą - tłumaczył i zapewniał, że nie musi kierować się zasadami moralnymi związanymi z jakąkolwiek religią. - To jest mój kodeks, staram się postępować według moich zasad. Żyję teraz w 100 procentach zgodnie z moimi zasadami.
Różalski pomaga też wielu organizacjom, zajmującym się ochroną praw zwierząt i ratowaniem najbardziej potrzebujących - porzuconych, zaniedbanych i skrzywdzonych. Zaproponował Wojewódzkiemu dość dziwny układ, na który prowadzący ochoczo przystał:
- Wszystko ma swoją cenę. Jeżeli dasz mi 100 tysięcy złotych na fundację, to będziesz miał 30 sekund bicia, kopania, skakania po mnie. Mogę się pociąć i podpisać krwią. 100 tysięcy to dla ciebie g*wno!.
Showman przystał na propozycję, ale postanowił zostawić ten "akcent" na koniec odcinka. W dalszej części rozmowy z gościem spytał:
- Jakie to uczucie udusić Pudzianowskiego? - wypytywał dalej prowadzący, odwołując się do słynnej walki w ramach KSW, w której Różalski pokonał Pudziana.
- Tu nie chodzi o Pudziana, tu chodzi o fakt, że mnie to wszystko śmieszyło i bawiło.