Elegancja Francja na talerzu
Można było odnieść wrażenie, że rozmowa Chylińskiej z Wojewódzkim mogłaby jeszcze długo trwać. Jednak w pewnym momencie trzeba było zaprosić do studia kolejnego gościa, czyli Michela Morana. Juror znany głównie z "Masterchefa" zasłynął słynnym powiedzeniem "oddaj fartucha". Ci, którzy spodziewali się znów usłyszeć zabawne przejęzyczenia mistrza kuchni, na pewno poczuli się zawiedzeni. Kuba zadał zaledwie kilka pytań, po czym program dobiegł końca. Prezenterowi udało się jedynie dowiedzieć, że gdyby Moran miałby wybierać między jedzeniem a seksem, to wybrałby to drugie.
-_ To dlaczego nie prowadzisz agencji towarzyskiej tylko restaurację?_- śmiał się showman.
Prowadzący próbował również rozwikłać największą zagadkę wszystkich lokali w Polsce.
- Spotykasz się z dziwnymi nazwami dań?
- Tak! Jagnię spoczywające na pierzynie z twarożku!- wtrąciła Chylińska.
- A potem dostajesz gicz na frytkach! Na Mazurach była kiedyś potrawa o nazwie: biedak. Pytam, co to jest i dowiaduję się, że to tatar z jednym jajem. Albo w Warszawie widziałem: karp patrzący na księżyc!- wymieniał.
- To jest poezja. Dajesz ładne nazwy, to sobie to wyobrażamy i już chcemy to zamówić. W tym nie ma oszustwa- tłumaczył kucharz.
Na sam koniec Chylińska nie byłaby sobą, gdyby nie opowiedziała jeszcze jednej anegdoty, którą bardzo chciała się podzielić.
- Unijne regulacje każą wujkowi rolnikowi zabawiać świnie, zanim, no wiesz. To on powiesił im puste kanistry po oleju. Stwierdziłam, że to słabe. Pojechałam do Decathlonu i kupiłam im 200 piłek. Było zabawnie!- podsumowała.
Jak wam się podobał ostatni odcinek?
AR/AOS