Wróci do grona ulubieńców publiczności?
- Jeśli ktoś sugeruje, że zostałem w "Wiadomościach", bo rzekomo popieram prezydenta, to ocenia innych ludzi przez pryzmat własnych zachowań. Skoro tak pisze, to świadczy tylko o nim. Brak mi słów. Tym bardziej, że już sto razy wyjaśniałem: to był żart sytuacyjny! Ten pan jednych ucieszył, innych zmartwił. Mnie zirytował. (...) Do tej pory po zmianach w telewizji - a przeżyłem ich sporo - wiele osób mogło jednak dalej funkcjonować w obrębie spółki. Tym razem jest inaczej. Myślę, że traci na tym sama TVP. Najpierw inwestuje się w wykształcenie, wizerunek i doświadczenie pracownika, a nagle to wszystko staje się nieważne. To niezrozumiałe. (...) Nie uznaję ani lizusostwa wobec przełożonych czy rządzących, ani też bezpodstawnego nawalania w kogokolwiek. Będę zadawał trudne pytania obu stronom. Kulturalnie, tak jak zawsze to robiłem. (...)Z niejednego pieca chleb jadłem. Z "Wiadomościami" żegnałem się dwa razy. Dziesięć lat temu musiałem uciekać do "Panoramy", bo nagle nie starczyło dla mnie miejsca. Drugi raz,
w 2011 roku. Wymagano, żebym zupełnie odszedł z firmy. Nie udało się. (...) Nie chodzę po gabinetach, nie próbuję się nigdy dostosowywać do nowych warunków. Robię swoje od lat, starając się być tylko dziennikarzem - tłumaczył na łamach "Faktu".
Czy te wyjaśnienia wystarczą, aby zatrzymać lawinę domysłów i Krzysztof Ziemiec znów wróci do grona uwielbianych przez widzów prezenterów?
Zobacz także: #dziejesienazywo: Bogusław Chrabota: "TVP w takim kształcie może zatonąć"
AR