Dzieci były w niego zapatrzone
- Pamiętam, jak kiedyś zadzwoniła nauczycielka z Lublina i poprosiła żebym coś zrobił, bo jej uczniowie palą papierosy. Obiecałem, że pomogę, chociaż sam paliłem wtedy czterdzieści papierosów dziennie. Nagrywamy program i Pankracy, czyli wspaniały i nieodżałowany Hubert Antoszewski mówi "Panie Zygmuncie, dzieci palą papierosy". A ja na to: "Może jak ja przestanę palić, to i dzieci przestaną?". Wróciłem do domu i zdałem sobie sprawę z tego, że dzieci bardzo mi wierzą i nie mogę ich oszukiwać. Rzuciłem więc naprawdę palenie - wspominał w jednym z wywiadów.