Nie tak sobie to wyobrażał
Na tym wyznania aktora jednak się nie skończyły. Stockinger nie mógł najbardziej znieść tego, że wątek granego przez niego bohatera nie może się rozwijać tak, jakby tego chciał.
– Nie mam dużo scen. Mam ich stosunkowo mało, zdecydowanie mniej w porównaniu z tym, co kiedyś. Scenarzyści muszą teraz wpaść na pomysł co dalej, bo póki Kotulanka nie wróci na plan albo nie rozwiążą jej wątku, to mój bohater jest trochę przyblokowany. Trudno mu na razie normalnie funkcjonować, gdy gdzieś w USA umiera jego żona – żalił się w "Fakcie".