Irena Górska-Damięcka
Od tamtej pory braci samotnie wychowywała ich matka. Irena Górska-Damięcka nie wiedziała, jak przekazać synom informację o śmierci ukochanego ojca.
- Mama, nie chcąc, byśmy z bratem przeżyli szok, zabrała nas do Iwonicza. Cały czas nam wmawiała, że ojciec jest w szpitalu. Proszę sobie wyobrazić psychiczne męki matki, która odbierała od nas listy i rysunki dla ojca! Dopiero któraś z aktorek, gdy mama zabrała mnie do teatru, nie wiedząc, że odejście ojca jest tajemnicą ukrywaną przed nami, powiedziała do mnie: "Teraz ty jesteś najstarszy w rodzinie, musisz dbać o matkę i brata" - wspominał Damian Damięcki.
Górska robiła wszystko, by zapewnić synom możliwie jak najszczęśliwsze dzieciństwo. Sama szybko musiała się usamodzielnić. Gdy miała 19 lat opuściła rodzinny dom i wyjechała do Wilna. Przez kilka lat grała w tamtejszym Teatrze Miejskim. Podziwiać ją też można było na deskach Teatru Dramatycznego we Lwowie.
Z czasem aktorka wróciła do Warszawy, gdzie w 1938 roku poznała przyszłego męża. Od razu między nimi zaiskrzyło, nie była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. W ich przypadku powiedzenie: "kto się czubi, ten się lubi", sprawdziło się w stu procentach.
Irena Górska-Damięcka zmarła 1 stycznia 2008 roku. Została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie u boku swojego męża Dobiesława. Przez lata z dumą obserwowała aktorskie sukcesy synów i wnuków.