Z mężem rzadko pokazuje się na salonach
Obecnie Marianna Durczok jest wydawcą w TVP Katowice oraz członkiem Komisji Etyki TVP IX kadencji. Media, choć wciąż są dla niej ważne, zeszły na dalszy plan, a przynajmniej te nowoczesne. Owszem, telewizja to nadal jej praca, jednak dziś robi się w niej karierę inaczej niż 20 lat temu oraz prezentuje zupełnie inne treści, bardziej skupione na taniej sensacji, a nie kulturze.
- Myślę, że już niekoniecznie chcę być dziennikarzem i zaczynam wyobrażać sobie siebie w innym zawodowym miejscu. Nie akceptuję pogoni za sensacją, braku norm. Nie liczy się prawda, misja. Sensacja stała się jedynym powodem racji bytu wielu informacji na łamach większości gazet czy portali internetowych. Dziś mamy czasy mediaworkerów, a nie dziennikarzy. Nawet jako odbiorca informacji jestem tym zmęczona. Nie chcę czytać już o dramatach i tragediach. Jeśli w dzisiejszym dziennikarstwie dramatem jest to, że nie zamknięto dachu nad Stadionem Narodowym, to jakich słów użylibyśmy gdyby ten dach się zawalił. Brakuje skali słów. Wszystko jest dramatem, tragedią. Wielkie słowa do małych rzeczy. Przestałam reagować na żółty lub czerwony pasek w programach informacyjnych - mówiła w "Mondaine" i zapewniała, że teraz, po latach przerwy, otworzyła się na nową pasję: prasę.
Teksty Durczok publikował m.in. "Tygodnik Powszechny". Pisanie pozwala jej poruszać tematy, które ją interesują, niekoniecznie kontrowersyjne. W zalewie sensacji, ona szuka treści optymistycznych, w których można znaleźć szczęśliwe zakończenie.