Atak kwasem siarkowym
31 marca 2008 r., zaledwie dwa dni po uprowadzeniu, rozegrał się kolejny dramat. Nie mogąc znieść ciągłych telefonów i wiadomości od Daniela, postanowiła zgodzić się na kolejny jego pomysł. Zgodnie z jego żądaniem zdecydowała się pójść do kafejki internetowej, by odebrać ponoć "niezwykle ważnego maila". Wychodząc ze swojego mieszkania w Londynie, w pewnym momencie poczuła, jak ktoś skrada się za jej plecami. Gdy się odwróciła, było już za późno na jakąkolwiek reakcję. Stefan Sylvestre, wynajęty kolega Daniela, oblał ją kwasem siarkowym i uciekł.
Wokół poszkodowanej modelki zrobiło się całkiem cicho. Ulica, która na co dzień tętniła życiem, opustoszała. - Stałam na ulicy, a ludzie mnie mijali. Czułam, jak moja twarz odpada, paruje, pali się żywcem - mówiła w wywiadzie dla "Daily Mail". Na przyjazd karetki czekała godzinę. Nikt wcześniej nie udzielił jej pomocy. Była pewna, że to ostanie chwile jej życia.