Mistrz w pisaniu scenariuszy opartych na faktach
Napięcie w filmie Greengrassa wykluwa się w jednej z początkowych sekwencji i uparcie rośnie do finału.
Nic go nie hamuje, gęstniejącej atmosfery nic nie rozrzedza, aż w końcu wszystko wybucha feerią emocji, jakim nie sposób nie poddać się totalnie. Greengrass kolejny raz (po "Krwawej niedzieli" czy "Locie 93")
udowadnia, że jest specjalistą w pisaniu scenariuszy fabuł opartych na faktach.
Stopniowo wprowadza widzów w stan zagrożenia. Najpierw pozwala im się niepokoić (jak niepokoić może się żona, której mąż wyrusza w oceaniczny rejs); potem ewokuje złe przeczucia (jakie wolno mieć nawet doświadczonemu marynarzowi); chwilę później potwierdza wszystkie abstrakcyjne lęki (apelami o zachowanie szczególnych środków ostrożności nieopodal Somalii) i w końcu ujawnia obraz realnego zagrożenia (piracką łódź zbliżającą się do transportowego statku).