Filmowe marzenia kontra rzeczywistość
Amerykański sen nie był dla aktora bajką. Marzenia o studiach odstawił na bok. Tak się nieszczęśliwe złożyło, że musiał pomóc mamie w utrzymaniu pięciorga rodzeństwa. Od razu po maturze podjął pracę.
- Przez te 17 lat w Stanach miałem chyba 16 zawodów. Byłem kelnerem, sprzedawcą gazet, kurierem, dowoziłem chińskie jedzenie i pizzę. Długo by wymieniać - mówi Tadeusz.
- Parę lat temu rozkręciłem własny interes. Sprzedaję lody. Mam własną ciężarówkę-sklep, którą jeżdżę po nowojorskich osiedlach, wygrywając znaną wszystkim melodyjkę. To piekielnie ciężka praca, za to sezonowa. Po siedmiu miesiącach codziennej harówki mam pięć miesięcy na odpoczynek - kontynuował w rozmowie z dziennikiem Horvath.