Skończy się w sądzie?
Dziennikarz nie zamierza łatwo odpuścić i planuje dochodzić swoich praw w sądzie. Tym bardziej, że z jego perspektywy decyzja o zdjęciu z anteny jest bezpodstawna. - Dzień wcześniej była narada po pierwszej emisji, sporo uwag było, ale dyrekcja była zadowolona – twierdził dziennikarz. - Mieliśmy bardzo dobrą widownię. Z punktu widzenia komercyjnego było bardzo dobrze. Zastanawialiśmy się cały wtorek, co można poprawić, a w nocy przyszedł mail o tym, że cała produkcja jest zawieszona. Gdyby chcieli nas rozgonić to by to zrobili na kolaudacji, powiedzieliby że program jest kiepskiej jakości, albo że nie spełniamy oczekiwań, tymczasem nic takiego nie było - mówił Pudelkowi.
- Chciałem uwieńczyć swoje 40 lat w telewizji na dużej antenie. Wdzięczny jestem kierownictwu Dwójki. Boję się jednocześnie, że tam też głowy polecą. Będę dochodził swoich praw przed sądem, cztery miesiące życia poświęciłem i pieniądze sponsorów, a sam nie zobaczyłem jeszcze ani grosza wynagrodzenia - podsumował.