Było już za późno
Rzucenie palenia przyniosło efekty, ponieważ zmiany nowotworowe zaczęły ustępować. Niestety ponad 6 lat po pierwszej diagnozie Miecugow trafił do szpitala, skąd już nie wrócił.
- Dzień przed śmiercią zadzwonił do Krzyśka Daukszewicza, żeby dogadać sprawy dyżurów w "Szkle". Krzysiek był przerażony, bo bardzo źle brzmiał. Ubłagał go, żeby poszedł na ostry dyżur. Poszedł, ale zmarł kilka godzin po skierowaniu na oddział. Prawdopodobnie na sepsę – mówił "Newsweekowi" kilka dni po śmierci przyjaciela Tomasz Sianecki (na zdjęciu).
Grzegorz Miecugow miał 61 lat.