Nie ma śladu po dawnej restauracji
Już od wejścia piętrzyły się kolejne problemy.
- Co to jest? Jakaś komunistyczna wersja mojego tapas baru? (...) To jest po prostu szajs. Nic mi się nie chce wziąć z tego. Takie wysra*e i wyschnięte wszystko. Nie pamiętasz, jak to było? Byłaś przytomna wtedy? Prywatka lepiej wygląda. To jakiś żart! Dwadzieścia pięć złotych za to? Skandal!- zwróciła uwagę właścicielce.
Ale to nie koniec zmian. W kuchni zabrakło Staszka, poprzedniego kucharza, przez co potrawy straciły na dawnej jakości i smaku, których nauczyła Gessler.
- Kurczak marynowany w dużej ilości oleju, nie wiem po co. Co to ma być, flaki? Woda, nie flaki! Gdzie jest moja kuchnia?!- nie dowierzała.
Mało tego! Lokal wprowadził smażenie na głębokim oleju, ponieważ, jak zapewniła Wiola, "klienci uwielbiają fryturę". Restauratorce nie pozostało nic innego, jak podrzeć menu i wyjść z "Zośki".
- To jest ściema i oszustwo. Nie mogę się podpisać pod tą rewolucją. Bardzo mi przykro. Traktuję to jako własną porażkę. Dla mnie restauracja jest nie do zaakceptowania, a nigdy nazwa restauracji tak daleka nie była od prawdy, jak w tym miejscu- powiedziała na koniec.
Niestety, te słowa okazały się prorocze. Zaledwie trzy dni po jej drugiej wizycie karczma została zamknięta. To oznacza, że ostatni odcinek programu, wszyscy pracownicy łącznie z gospodynią obejrzeli w telewizji, wspominając tylko to, co kiedyś działo się w ich restauracji.
- Zostaliśmy zmuszeni do zamknięcia lokalu. Stało się tak, bo dokładnie trzy dni po tym, jak ponownie odwiedziła nas celebrytka, właściciel lokalu wręczył mi wypowiedzenie umowy najmu. Teraz restaurację w tym miejscu prowadzi ktoś inny. Ja nie pracuję już w gastronomii- powiedziała Wioletta w rozmowie z gazetakrakowska.pl.
Nowy właściciel zadeklarował, że odmieniona "Zośka" już nie straszy od wejścia nieświeżymi przekąskami, na które często narzekali klienci.
- Mamy nowe menu, nowych właścicieli i nowych pracowników. Jedynie wystrój wnętrza pozostał po "Kuchennych Rewolucjach". Naszym głównym daniem są teraz pierogi. I to pod wieloma postaciami- przyznał Przemysław Lewandowski, menadżer tego miejsca.
Spodziewaliście się takiego zakończenia?
AR/AOS