Lepsze jest wrogiem dobrego
Coraz bardziej powszechna jest tendencja do kręcenia kolejnych części filmowych i serialowych hitów. Ma to swoją dobrą stronę, no bo któż nie czekał na następnego „Obcego” czy nową „Szklaną pułapkę”? Z drugiej jednak strony, zjawisko to sprawia że nasi ulubieni bohaterzy odchodzą dopiero gdy zostaną totalnie spłaszczeni i zanudzą nas na śmierć. Gdzie przebiega granica pomiędzy „jeszcze fajnym,” a „już ciągniętym na siłę”? Zapraszamy na kolejny felieton Hanny Węsierskiej.
Lepsze jest wrogiem dobrego. Tak już jest, i nic się tego nie zmieni. Człowiek jednak, uczeń oporny, prawdy tej przyjąć do wiadomości nie chce od lat wielu.
Dlatego wszystko co zrobi dobrze, za minutę chce polepszyć. Szkoda to wielka i żal, bo w imię tej idei, co rusz robi krzywdę całkiem niezłym produkcjom filmowym, przeciągając je na siłę w kolejny sezon, cześć drugą, czy następny epizod.
Naciągając fabułę, pomysł i konwencje jak gumkę. Gumkę, która nam może pęc. I z reguły pęka.