Występ Rosji pod znakiem zapytania
Już na kilka tygodni przed rozpoczęciem tegorocznego konkursu Eurowizji pojawiały się spekulacje, że tym razem wśród uczestników zabraknie przedstawicieli Rosji. Fani imprezy nie mogli pogodzić się z faktem, że podczas koncertu zaśpiewa zarówno rosyjski jak i ukraiński kandydat. W związku z trudną sytuacją na Ukrainie wystosowali do Europejskiej Unii Nadawców petycję, w której zażądali wyłączenia Rosji z konkursu.
- Ostatnia rosyjska inwazja na Ukrainę łamie podstawowe zasady solidarności, bezpieczeństwa i szacunku, które stanowią podstawę relacji między krajami europejskimi. Oczywistym jest, że zachowanie Rosji stoi w sprzeczności z zasadami pokojowej koegzystencji, ale także z zasadami wymiany międzykulturowej, która charakteryzuje jedno z największych światowych wydarzeń kulturalnych, jakim jest Konkurs Piosenki Eurowizji - napisali.
Ostatecznie ich prośba została odrzucona, co od razu wywołało kolejne kontrowersje. Serwis Eurowizja.org podał, że Rosja jest jednym z krajów, które wpłacają najwyższą składkę członkowską za udział w Konkursie Piosenki Eurowizji i to dlatego nie zostanie wyeliminowana.
Podczas pierwszego półfinału fani postanowili ponownie zbojkotować tę decyzję.