"Derry Girls", Netflix
Nigdy nie przypuszczałem, że serialem, do którego myślami będę wracał najczęściej, będzie opowieść o czterech dziewczętach i jednym chłopaku pałętających się po północnoirlandzkim Derry, wciąż zaplątanym w konflikt między katolikami (irlandzcy republikanie), a protestantami (lojaliści brytyjscy, chcący pozostać częścią Zjednoczonego Królestwa).
I chociaż powyższe brzmi jak tło poważnej rozprawy społeczno-politycznej, całość jest prześmieszną, absolutnie rozczulającą historią o dorastaniu, wyolbrzymionych problemach i próbach znalezienia samego siebie w rozdartym konfliktem kraju.
Spora w tym zasługa genialnej, wcześniej raczej anonimowej z punktu widzenia widzów obsady, fenomenalnych dialogów i wynikającego z niego humoru słowno-sytuacyjnego. Humoru, którego autorką jest Lisa McGee, wychowana w Derry lat 90. i wplatająca w odcinki fragmenty swoich wspomnień czy rzeczywistych wydarzeń z życiorysu.
Dwanaście 25-minutowych odcinków można połknąć w jedno popołudnie, ale żeby dać odpocząć przeponie i mięśniom klatki piersiowej, warto sobie rozbrajający humor dostępnej na Netfliksie produkcji dawkować nieco rozsądniej. Oglądając odcinek pierwszy zrozumiecie, dlaczego warto zachować umiar.
Michał Fedorowicz