W tym roku skończyłby 44 lata
Był przystojny, utalentowany i, jak sądzono, skazany na sukces. Choć niemal od początku doceniano jego wkład w kinematografię, prawdziwego uznania doczekał się dopiero po przedwczesnej śmierci.
Porównywano go do Jamesa Deana nie tylko z powodu wyglądu, niezależności i charyzmy. Tak jak i karierę gwiazdy „Buntownika bez powodu”, tak i jego obiecującą przyszłość przekreślił tragiczny wypadek.
Śmierć pokrzyżowała jego dalsze plany. Miał pojawić się w „Wywiadzie z wampirem” i „Bezpiecznym przejściu”. Planowano, że zagra Arthura Rimbauda w „Całkowitym zaćmieniu” i Jima Carrolla w „Przetrwać w Nowym Jorku”.