Był dobrym przyjacielem
Tokarzewskiemu również trudno pogodzić się ze stratą: - Witek był nie tylko moim kolegą z zespołu, ale przede wszystkim przyjacielem. Zawsze mogłem na niego liczyć. Moja mama czasem się złościła, że gdy jechałem do Zamościa, to najpierw odwiedzałem jego, a nie ją. Taka bliska więź nas łączyła. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. To nieprawda. Są. I Witek był jedną z nich. Do dziś trudno jest mi pogodzić się z jego odejściem.
Córka Paszta wciąż nie oswoiła się z myślą, że jej ojciec nie żyje: - Codziennie odruchowo łapię za telefon, żeby coś mu opowiedzieć - zdradziła.