"American Horror Story"
"American Horror Story" to produkcja nietypowa. To hołd dla klasyki gatunku i zbiór największych "straszaków" popkultury: zjaw, upiorów, dziwadeł, psychopatów i wielu innych. Trudno wymieniać wszystkie tropy i cytaty w nim występujące, niech to będzie gratką dla spostrzegawczych. Wypada napisać jedno: ten serial grozy to pozycja pociągająca i przerażająca, wręcz obowiązkowa dla wszystkich fanów horrorów.
Siłą serialu jest jego nieprzewidywalność. Pokazał to dobitnie tuż pierwszy sezon "Murder house", w którym widz w każdym odcinku odkrywał co raz to bardziej makabryczną opowieść o mieszkańcach (także tych niechcianych) tajemniczego, starego domu. Jeśli ktoś spodziewa się, że pozna w kolejnych sezonach dalsze losy tego miejsca, nawet nie wie, w jak dużym jest błędzie. Wszystkie serie łączy tylko obsada: obsada, której co sezon przypadają zupełnie inne role. Dzięki temu oglądając "AHS" można odkryć tajemnicze zakamarki szpitala psychiatrycznego ("Asylum"), los amerykańskich czarownic ("Coven"), repertuar kontrowersyjnego cyrku ("Freak Show") czy zwiedzić zakątki mrocznego "Hotelu". Niemal do premiery kolejnego sezonu nie sposób przewidzieć, gdzie się będzie rozgrywać i jaka będzie jego myśl przewodnia. A ciekawość rośnie w miarę oglądania, tym bardziej, że za pasem kolejna, szósta seria.
Fani serialu zgodzą się zapewne, że największą gwiazdą produkcji jest Jessica Lange. Choć zrezygnowała z udziału po czwartym sezonie, to właśnie ją pamięta się z całego cyklu najlepiej. Demoniczna, bezwzględna, a jednocześnie perfekcyjna we wszystkim co robi. Brawurowa rola dojrzałej aktorki. W "American Horror Story" zabłysnęli także Kathy Bates, Evan Peters i Sarah Paulson. Przyprawiająca o dreszcz fabuła i świetna obsada – czego chcieć więcej? Ten serial po prostu trzeba obejrzeć!
Urszula Korąkiewicz, redaktor Show-Biz