Ulubiony szwarccharakter
Na uśmiech od losu, od rozpoczęcia pracy w zawodzie, musiał czekać przeszło trzy dekady. Ale cierpliwość się opłaciła. Za „Bękarty wojny” otrzymał Oscara i, co ważniejsze, zaznaczył swoją obecność w branży filmowej.
Od tamtego czasu kolejne propozycje płyną strumieniem, a Waltz starannie dobiera repertuar, wcielając się w postacie niejednoznaczne, charakterystyczne, choć nierzadko negatywne. Już teraz stał się ulubionym szwarccharakterem tysięcy widzów.
I choć ostatnie lata były dla niego intensywne, Waltz wciąż nie próżnuje, chcąc jak najlepiej wykorzystać swoją szansę. W najbliższych miesiącach zobaczymy go w melodramacie „Tulip Fever”, nowej ekranizacji „Tarzana” i w „Spectre”, gdzie, oczywiście, wcieli się w przeciwnika Jamesa Bonda.
(sm/mn)