Tragiczny wypadek
Ale ta sielanka trwała zaledwie trzy lata. W 1987 roku Coleman odebrała telefon, który wywrócił jej dotychczasowe życie do góry nogami. Jadący na rowerze 23-letni Laycock został potrącony przez samochód na jednej z londyńskich ulic. Zmarł na miejscu.
Aktorka wpadła w depresję. Odcięła się od świata zewnętrznego, zerwała kontakt ze wszystkimi, zamknęła się w domu i przestała jeść.
- Po śmierci Johna z nikim się nie widywała – mówili jej przyjaciele, dodając, że Coleman przeżywała prawdziwe załamanie nerwowe.