Okiełznany przez kobietę
Swego czasu do grona największych bon vivantów Hollywood zaliczał się także Sean Penn. Do dziś ma słabość do romansów, choć na łamy kolorowej prasy dostał się najpierw za sprawą swoich szalonych przygotowań do kolejnych ról. Chciał, na przykład, próbować wyrywać starszym paniom torebki na ulicy lub wdawać się w bójki z nieznajomymi - bo tego wymagała kreacja, oczywiście.
Później pojawiły się rozgłos, a wraz z nim alkohol, szybka jazda, awantury na planie, wreszcie kobiety. Przez kilka lat emocjonowano się jego ciągłymi rozstaniami i powrotami z Madonną. Najgłośniej było o ich ślubie, w trakcie którego strzelał do telewizyjnych helikopterów. Paparazzi regularnie od niego obrywali. Sama królowa popu ponoć też - skarga o pobicie szybko przerodziła się w pozew rozwodowy. - Już przed piątą rano wypijałem pięć szkockich, zakąszałem piwem, brałem prysznic i szedłem do roboty - wspominał po latach tamten okres.
Przed upadkiem uratowała go Robin Wright. Choć rozstali się nie tak dawno temu w dość niemiłej atmosferze, u jej boku przestał być „bad boyem”, stał się za to ojcem, szanowanym aktorem i aktywistą, czasem może kontrowersyjnym, na pewno charakternym, ale już nie szalonym i nieobliczalnym.