''To ona mnie poderwała''
Swojego przyszłego męża, Edwarda Linde-Lubaszenko (na zdjęciu), poznała w szkole teatralnej.
On był wówczas wykładowcą i miał już na koncie trzy nieudane małżeństwa. Jak twierdzi, jemu nie w głowie były amory, to Paluch wykonała pierwszy krok.
- To ona mnie poderwała – opowiadał w Gazecie Krakowskiej. - Miałem taki zwyczaj, że poza zajęciami przeprowadzałem indywidualne rozmowy ze wszystkimi studentami. Nie wiem już, co się zdarzyło, ale ją jakoś niechcący pominąłem. Przyszła do mnie z awanturą. No i się z nią spotkałem raz, drugi… W ten sposób zostaliśmy parą, a potem małżeństwem, którego owocem jest nasza córka, też Beata.