''The Call of Cthulhu'', reż. Andrew Leman, 2005
Ekranizacja krótkiego opowiadania H.P. Lovecrafta to jedna z najciekawszych i najbardziej udanych – pomijając filmy Stuarta Gordona – prób przeniesienia na ekran prozy Samotnika z Providence.
Trwający zaledwie 47 minut film został formalnie wystylizowany na produkcję z początku ubiegłego wieku. „The Call of Cthulhu” jest czarno-biały, niemy, a dialogi pojawiają się na staromodnych planszach tekstowych. Ponadto perypetiom bohaterów towarzyszy muzyka symfoniczna, poklatkowa animacja i dość umowne, teatralne dekoracje, nawiązujące do niemieckiego ekspresjonizmu.
Jednak wbrew pozorom to właśnie Andrew Lemanowi, spośród wszystkich reżyserów mierzących się z twórczością Lovecrafta, najpełniej udało się uchwycić trudną do zdefiniowania, schizofreniczną atmosferę z kart opowiadań jednego z najbardziej nowatorskich pisarzy grozy wszech czasów.