Miłość z morderstwem w tle
- W sobotę mówiłaś, że nie wiesz, kiedy wrócisz… A dzisiaj jesteś w Warszawie. To może znaczyć tylko jedno: kłopoty.
- Nie ja je mam, tylko Marlena… Wróciłam z jej powodu. Chodzi o jej męża… Bił Marlenę. Znęcał się nad nią, fizycznie i psychicznie.
- Dwa dni temu wrócił pijany do domu. Zaczął ją bić. Próbowała się bronić, odepchnęła go… Wtedy uderzył głową w szafkę i upadł na podłogę.
- A potem?
- Uciekła z domu. Tak jak stała, w koszuli nocnej.
- A co z jej mężem?
- Marlena myśli… że go zabiła.