Walka o dobre imię
"Karą" dla Turskiego, który w latach 1974-1990 należał do PZPR, było zdjęcie z anteny jego autorskiego programu "7 dni świat". Magazynu, który po transferze z eteru na szklany ekran, potwierdził jego pozycję w telewizji. Program poświęcony tematyce międzynarodowej Turski stworzył w 1989 roku, po dwóch latach spędzonych na Woronicza na stanowisku dyrektora TVP1. Magazyn pojawiał się w ramówce nieprzerwanie przez 18 lat do czasu Bronisława Wildsteina. W jednym z ostatnich wywiadów Turskiego dla tygodnika "Wprost" dziennikarz wyznał, że ma czyste sumienie, a decyzja byłego prezesa o zdjęciu jego programu była oparta wyłącznie na pogłoskach dotyczących czasów, kiedy Turski był naczelnym Programu III Polskiego Radia. W rozmowie z Magdaleną Rigamonti sam przytoczył niektóre z nich.
- Mówili, że w stanie wojennym byłem katem Polskiego Radia. O mnie, o facecie, który wtedy wznowił radiową Trójkę. Powiem nieskromnie - beze mnie Trójki by już dawno nie było. I ludzie, którzy tam pracują, dobrze o tym wiedzą.
Ale to niejedyne niepochlebne opinie, które w prawicowych środowiskach krążyły na temat Turskiego. Mówiono o nim "weryfikator", co nawiązywało do akcji oczyszczania radiowej redakcji z osób niewygodnych dla ówczesnej władzy. Turski tak jednak wspominał te wydarzenia.
- Ja weryfikowałem członków redakcji młodzieżowej. Razem ze mną było dwóch betoniarzy. Naciskali na mnie, żeby tego wyrzucić, bo Żyd, tego - bo wywrotowiec. Ale nikt nie stracił pracy! Jak ktoś mówi: "Turski weryfikator", to niech spada na drzewo. Mnie też w styczniu 1982 roku weryfikowali - wyznał. Poza tym, jak podkreślał, za jego czasów Trójka nie była pupilem partyjnych decydentów.
-_ Betoniarze nas nienawidzili i to jest moje świadectwo moralności_.
Jesienią 2013 roku "7 dni świat" po sześcioletniej przerwie wrócił na wizję. Jak się później okazało, starcie z przeciwnikami z własnego środowiska nie było najtrudniejsze. Choroba okazała się najgroźniejszym przeciwnikiem.
KŻ/AOS