Była wina, będzie kara?
Proces, w którym przed sądem została postawiona cała rodzina Baniszewski, rozpoczął się wiosną 1966 roku. Niektóre z dzieci tłumaczyły, że nie mogły nic zrobić, inne były przekonane, że skoro Sylvie spotkała kara, to widocznie dziewczyna sobie na nią zasłużyła.
Wszyscy zostali przebadani psychiatrycznie. Karę śmierci, na którą skazano Gertrude, zamieniono na dożywocie. W encyklopedii morderstw możemy jednak przeczytać, że kobieta wyszła z więzienia w 1985 roku i zamieszkała w stanie Iowa jako Nadine Van Fossan. Pięć lat później zmarła na raka.
Córkę Gertrude, Paulę (na zdjęciu druga od lewej), również skazano na dożywocie.Podobno także wyszła jednak z więzienia i jak sugerują plotki, pod zmienionym nazwiskiem nadal mieszka na odosobnionej farmie w stanie Iowa. Ówczesny młodociany sąsiad i rzekomy kochanek Gertrude, miał trafić za kratki na 15 lat. Zmarł jednak w wieku 21 lat na raka.
Losy pozostałych dzieci są nieznane. Wiadomo jednak, że kary uniknęła druga córka Baniszewski. Stephanie (na zdjęciu trzecia od lewej), która zeznawała przeciwko matce wspólnie z Jenny, po latach od tych wydarzeń została nauczycielką. Jej brat John ożenił się i doczekał trójki dzieci. Był agentem nieruchomości, teraz jest członkiem wspólnoty chrześcijańskiej (ang. lay minister).